Uczestnicy obozu Task Force, byli lub obecni, przygotowali dla Was kilka porad i anegdotek, które sami by chcieli usłyszeć przed obozem, żeby uniknąć wielu problematycznych (i po czasie bardzo zabawnych) sytuacji. Większość z przymrużeniem oka, także mamy nadzieję, że przy kilku się uśmiechniecie, myśląc „co się musiało wydarzyć, żeby ktoś napisał o czymś tak oczywistym?”. Miłej lektury ;).
Uważajcie na broń ABC. Każdy obozowicz nosi ją w butach.
Zanim zaczniesz narzekać na termoszący opfor, upewnij się czy nie włożyłeś magazynka na odwrót.
Ghillie nie jest najskuteczniejsze jeśli słychać cię z 300 metrów.
Atak na Dianę ma sens tylko wtedy, gdy wiesz, że nie odbiją wam Ateny.
Raz na obozie została dokonana egzekucja na dowódcy który użył silent kill na 3/4 swojej drużyny. Nie ufajcie nikomu.
Czyli w sumie od razu możemy skrócić cały artykuł do "uczcie się mapy i kompasu"?
Nie flankuj przeciwnika jeśli nie masz radia. Później cały obóz będziesz nosić amunicję.
Gdy masz odbić zakładnika,
Nie strzelaj do niego z granatnika.
Jeśli Twoja drużyna nie ma zamiaru wstać na long range weź ze sobą żelki. Przeciwnik lubi żelki. Żelki wygrywają wojny.
Jeśli już chcesz rzucić granat, upewnij się że na pewno go wyrzucisz.
Pole i dwa drzewa na mapie to największe bagno w Runawii. Szczególnie o 1 w nocy. Bez kompasu.
Jeśli myślisz o pójściu na łatwiznę i nie braniu ciepłych ubrań na long range, żeby było ci lżej po drodze to nie rób tego, bo albo nie zaśniesz z zimna, albo przetrzęsiesz się pół nocy.
Randomowo porozwieszane light sticki na drzewach bardzo przyciągają ogień przeciwnika.
Polecam sprawdzić stan położenia skrzydełka przełącznika rodzaju ognia, czy jest na pozycji wskazującej, że replika jest odbezpieczona, przed zgłoszeniem instruktorowi, że replika znowu nie działa.
Jeśli ktoś nie miał wcześniej styczności z ASG to niech się nie martwi, że nie da rady, bo wszystkiego nauczy się od podstaw na miejscu. Ja się czaiłam 3 lata i żałuję, że tyle mi to zajęło.
Cześć i chałwa Duchowi Bagien!
Ja zawsze na pierwszym turnusie śmigam cały czas w tych samych grubych skarpetach. Na drugim nie potrzebuje butów i oszczędzam na podeszwach.
Kto na Dianę umrzeć idzie, ten dobrze tył mieć zabezpieczony musi.
Lusterka od Navary nie są kulkoodporne. Tak sprawdziliśmy.
Raz grupa TF wybierając wyposażenie na misje SERE stwierdziła że mapa i kompas są zbędne ponieważ wzgórze (na które mieli dojść) widać. Niestety okazało się że w gęstym lesie drzewa zasłaniają wzgórze i utrudniają nawigację a pistolet i bandaż wcale nie pomagają. Przekonali się oni o tym jednak za późno, gdyż zostali pojmani przez opfor. Morał jest taki, że kompas i mapa ratują życie.
No więc na moim pierwszym obozie w Runowie, w pierwszy dzień etapu milsimowego było zadanie aby zdobyć stanowisko moździerzy. Wysłaliśmy recon składający się z 2 snajperów tj. z „Gały” oraz Filipa. Po dotarciu na skraj lasu gdzie zaczynała się łąka, na której było stanowisko moździerzy, podczołgali się w miarę możliwości jak najbliżej celu, tak by móc dokładnie go obserwować. Gdy recon potwierdził ilość celów do zneutralizowania, weszła grupa szturmowa, rozwaliła moździerz po czym zaczęliśmy się reorganizować i szykować do marszu ubezpieczonego do bazy. Dopiero na asfalcie, który znajduje się tuż koło stadniny, instruktor Junior pomyślał i nas przeliczył. Padło wtedy magiczne:
-Ej gdzie są Filip i Gała
-Zawołaj na radiu
-Gała gała gała gdzie jesteście?
-No w lesie
Po przybyciu do stadniny instruktor Junior wpakował się do helikoptera i po nich pojechał. Oczywiście nie obyło się bez pompeczek wraz z całą kadrą instruktorską, która też o nich zapomniała więc pompowała razem z nami. Także pamiętajcie, przy każdej możliwej okazji, liczcie się.
Jeśli myślisz, że obrona punktu polega tylko na siedzeniu w okopie to nie obronisz ani siebie ani punktu.
Normalny gracz:
-Nic
Troll:
-To jest moje bagnoo!!!
Nigdy nie idź za ,,Szwajcarem” na początku obozu. (nie ufaj temu zdrajcy)
Oczywiście żartobliwie pisząc 😉